Rowerem przez Pomorze
 

 

relacja studentów etnologii gdańskiej z badań terenowych przeprowadzonych na Pomorzu Wschodnim
 
 

 

 

 

Co można robić w wakacje? Można wylegiwać się na plaży i praktykować parawaning, podróżować najdalej gdzie się da, pracować, pisać pracę dyplomową (ta, akurat), albo tak jak czworo studentów etnologii (Sylwia, Magda, Agata i Jarek) połączyć przyjemne z pożytecznym i po raz kolejny udać się w teren. Badania przeprowadziliśmy w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki realizowanego przez prof. UG dr hab. Annę Kwaśniewską, a dotyczyły Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Pomorza Wschodniego.

 

 

 

Projekt rozpoczął się w 2013 roku, w Jasieniu, kiedy to po raz pierwszy mieliśmy możliwość bycia w terenie w ramach praktyk studenckich, które jednocześnie były badaniami pilotażowymi. Wtedy też, w praktyce zobaczyliśmy wszystko to, o czym uczono nas na zajęciach. Pierwszy wyjazd przełamał nasze obawy, lęki i pokazał, że badania to przyjemność bycia z nowymi ludźmi, poznawania ich kultury, zwyczajów, często zwykłych historii, którymi chcą się z nami podzielić, słuchania i obserwowania. 

 

 

Kontynuacją praktyk był nasz pierwszy zespołowy wyjazd w teren, w którym oprócz niematerialnego dziedzictwa kulturowego realizowaliśmy dodatkowo kwestionariusz dotyczący pamięci zbiorowej. Odwiedziliśmy miejscowości w powiecie człuchowskim oraz w powiecie chojnickim. Podczas badań terenowych poznaliśmy niesamowitych ludzi oraz ich historie. Osoby, które zostały przesiedlone  z innych terenów, dzieliły się z nami opowieściami, które często były bolesne, aczkolwiek chętnie o nich mówili, gdyż są one ważną częścią ich życia. Szukaliśmy również informacji o praktykowanych w tych rejonach tradycjach: o tym co się je w Wigilię, czy chodzą zespoły kolędników, czy może są znane metody odczyniania rzuconych uroków. Nigdy nie wiadomo czego się dowiemy na miejscu.

 

 
      

 

 

Uzbrojeni w doświadczenia z ubiegłorocznych badań, we wrześniu bieżącego roku po raz kolejny w tym samym składzie, zwarci i gotowi ruszyliśmy na podbój powiatu bytowskiego oraz częściowo człuchowskiego. I aby nie było za łatwo, oprócz dwóch wcześniejszych tematów, szukaliśmy też osób, które odpowiedziałyby nam na pytania związane z wiedzą ludową (to dopiero było wyzwanie!) oraz krajobrazem kulturowym.

 

Jednak badania to nie tylko praca, przeprowadzanie wywiadów, jeżdżenie na rowerze (nawet kilkadziesiąt kilometrów dziennie) w poszukiwaniu potencjalnych rozmówców, ale też ogromna przyjemność. Przyjemność czerpana z rozmów z ludźmi, spędzania wolnego czasu (a co robiliśmy poza rozmowami zobaczycie na zdjęciach), a także z naszych wspólnych wieczornych refleksji i wspomnień o ciekawych zdarzeniach, których było mnóstwo!

 

 

 

 

Ps. Na koniec jedna z sytuacji (z cyklu: najzabawniejsze historie z badań), która opisuje sytuację uchodźców:

 

 

Mała wieś w powiecie człuchowskim. Z powodu nieobecności sołtysa, czyli naszego głównego (i jakże przydatnego akurat w tej miejscowości) punktu zaczepienia, po długim poszukiwaniu osób, z którymi mogłybyśmy porozmawiać zauważyłyśmy starszego pana, który „przerzucał” akurat drewno w swoim gospodarstwie. Jak zawsze na początku, przedstawiłyśmy się, powiedziałyśmy co nas sprowadza do wsi. A rozmowa wyglądała następująco:

 

Sylwia:  Dzień dobry, jesteśmy studentkami z Uniwersytetu Gdańskiego i w ramach badań terenowych poszukujemy osób, które zostały przesiedlone na te tereny.

 

Respondent: Ale tutaj ich jeszcze  nie ma!! Ale mają przyjechać, chyba kilka tysięcy!

 

Agata i Sylwia (zaskoczone, próbując naprowadzić o kogo nam chodzi): Tylko wie Pan co, chodzi nam bardziej o osoby, które przybyły na te tereny z dawnego woj. rzeszowskiego, kieleckiego, może z Kresów?

 

R: Może już jednak przyjechali. To ja nie wiem.

 

A: A wie Pan może o której będzie Sołtys?

 

R: Chyba popołudniu. To najlepiej udać się do sołtysa. On wszystko będzie wiedział: ilu do nas przyjedzie i kiedy dokładnie.

 

 

 

Na koniec mała rada dla tych, którzy się boją, bądź nie mieli okazji w sposób praktyczny poznawać antropologii (albo szlifować warsztatu etnologa) - nie taki diabeł straszny jak go malują! Wystarczy tylko uzbroić się w cierpliwość (nie zawsze częstują nas kawą i ciastem), a potem będzie już z górki i podobnie jak my teraz, nie będziecie mogli sobie wyobrazić wakacji bez badań terenowych.

 

 

 

 

Agata, Jarek, Magda i Sylwia

studenci etnologii gdańskiej

 

 

 

 

 

 


 

Badania zrealizowane w ramach projektu Niematerialne Dziedzictwo Kulturowe Pomorza Wschodniego z prof. UG dr hab. Anną Kwaśniewską